Ile kosztuje renowacja zabytkowego pojazdu?

To pytanie, które bardzo często pojawia się we wszystkich rozmowach pasjonatów zabytkowych pojazdów. Wbrew pozorom odpowiedzieć nie jest tak łatwo. Jest cała masa czynników które trzeba wziąć pod uwagę.

Czym tak właściwie jest renowacja?

Wg wikipedii, renowacja to „odświeżenie, odnowienie. W przypadku budownictwa może dotyczyć elewacji budynku, dachu lub innego elementu. Czasem wyrażenie renowacja używane jest w odniesieniu do restauracji.”
Restauracji – jak ja nienawidzę tego słowa w kontekście zabytkowych pojazdów. Restauracja samochodów, dobrze że nie dla samochodów. Chyba że chodzi o stację paliw. Samo słowo restauracja wzięło się od zagranicznego restoration, restored. Bardziej więc trafnym spolszczeniem byłoby restoracja. Przynajmniej by się żołądek nie odzywał. No ale cóż, języka się nie wybiera a ja miałem pisać o RENOWACJI.

Pojęcie renowacja w kontekście zabytkowych wozów łączy w sobie całą masę rzeczy. Ja rozumiem je jako kompleksowy proces mający na celu przywrócić każdy element pojazdu do stanu oryginalnego, fabrycznego, lub jak najbardziej zbliżonego, zachowując (lub nadając po wielu latach) jego pełna sprawność. To tysiące godzin pracy spędzone przy jednym jedynym pojeździe. Począwszy (jeśli w ogóle to możliwe) od zgromadzenia potrzebnej dokumentacji, rozebrania pojazdu, przez prace blacharskie (módlcie się o dostępność jakichkolwiek elementów blacharskich :D), prace lakiernicze nadwozia/podwozia, mechanikę podwozia/silnika (kolejna modlitwa o jakieś części), tapicerkę, elektrykę, cynkowanie, chromowanie… a do złożenia samochodu nadal dalej niż do wierzchołka klifu na Pointe du Hoc. Już nie mówiąc o jeździe próbnej.

Jakiekolwiek ramy czasowe tych wszystkich działań bardzo trudno określić. Nie od dziś wiadomo, że czas to kasa. Dobry renowator zabytkowych pojazdów na podstawie własnego doświadczenia może przewidzieć czas potrzebny na renowację MNIEJ WIĘCEJ. Niestety, na podstawie zdjęć, czy nawet podczas oględzin na żywo, kiedy auto jest  jeszcze w miarę kompletne i przed rozebraniem, bardzo ciężko jest ocenić jego realny stan. Jak na złość, wszystkie te  miejsca, w które najbardziej chciałoby się zajrzeć (i które zazwyczaj kryją najgorsze niespodzianki) są jeszcze zasłonięte całą masą wszystkiego, co w oględzinach zdecydowanie przeszkadza. Podejrzewam, że wróżbita Maciej miałby na tym etapie podobną trafność. Dziękuję za uznanie.

Często zdarzało się, że auto przeznaczone do renowacji, które na pierwszy rzut oka miało fajny, nawet błyszczący lakier i było kompletne, po rozebraniu okazywało się kupą syfu i szajsu, lepioną na kolanie pianką kitem gównolitem i cholera wie czym jeszcze te 40 lat temu. Po jakimś tam czasie wóz zaczął trafiać szlag, zmieniał właściciela, który znowu miał mniej lub bardziej trafną wizję naprawy, później znowu łatanie, znowu chwila spokoju, a potem znów szajs… I tak 116 razy, zanim wóz trafił do Ciebie. I co teraz? Przed rozebraniem było przecież spoko, samochód nawet odpalał.

Na szczęście, bywa też, że  sprawy toczą się inaczej i mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Totalnie zniszczony wóz, co do którego nawet przy zakupie nikt nie miał wątpliwości, że jest w stanie agonalnym, po rozebraniu okazuje się nie kryć w sobie w zasadzie więcej zniszczeń, co więcej,  posiada oryginalny lakier, ORYGINALNY LAKIER! Wtedy mamy pewność, że to, co widzimy, nawet na zdjęciach, to jest lakier pod którym  na 95% będzie blacha, a nie cały ten szajs, którego często zamiast niej używano do naprawy karoserii.

Na etapie wyceniania oprócz dziesiątek innych pytań pojawia się też kwestia części. Jak stwierdzić bez rozebrania pojazdu i dokładnych oględzin każdego elementu, które części nie działają wcale, które działają, ale jednak nie tak, jak powinny, które oryginalnymi z tego pojazdu nie są (i jako przeróbka nadają się jedynie do wrzucenia), które da się naprawić, a które należy wymienić na nowe? Później też nie jest lepiej, bo jeśli dana część potrzebuje wymiany, to czy jest ona dostępna w naszym kraju? Jeśli nie to w którym jest? Czy można ją dostać  na naszym kontynencie, czy trzeba szukać dalej? Czy nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że jest dostępna, to czy na pewno jest dostępna i czy na pewno będzie dostępna, jeśli już zdecydujemy się na jej zakup, i czy na pewno pasuje do wozu o którym mowa? I najważniejsza sprawa, jeśli już mamy pewność, że znaleźliśmy to, czego potrzebujemy i  możemy tę naszą długo wyszukiwaną i dopasowywaną część gdzieś tam w Teksasie nabyć,  to ile ona kosztuje? I czy na pewno jej cena się nie zmieni? A jeśli już ją kupimy, to czy tybetańska poczta konna dostarczy ją z drugiego końca globu na czas? Chwila chwila, przecież to tylko jedna część…

Jak widać, to tylko kropla w morzu sytuacji i problemów, które trzeba przewidzieć podczas zadawania sobie pytania ile będzie kosztować renowacja zabytkowego pojazdu. Mam nadzieję, że kolejne wpisy bardziej je Wam naświetlą.

 

 



Skomentuj

Możliwość komentowania została wyłączona.

Facebook